Komu mandat?

na co mamy uważać, za co mogą nas zatrzymać itp
Awatar użytkownika
Vexator

Astro-maniak
Posty: 431
Rejestracja: 04 kwie 2018, 15:32
Imię: Marcin
Auto: Insignia B
Silnik: B20DHT
Rocznik: 2018
Województwo: mazowieckie
Wdzięczny: 6 razy
Pomocny: 3 razy
Kontakt:

Komu mandat?

#31

Nieprzeczytany post autor: Vexator »

Przed, 2 zielone stały na swoim czerwonym. Jak włączyło im się zielone, to czekały aż czerwony zejdzie.
nie znam się, więc się wypowiem

hak64

Astro-maniak
Posty: 775
Rejestracja: 19 gru 2015, 15:39
Imię: Henryk
Auto: inny
Silnik: 3,0
Województwo: śląskie
Wdzięczny: 3 razy
Pomocny: 32 razy

#32

Nieprzeczytany post autor: hak64 »

Coś taki oszczędny w słowa?
Pytałem, czy jest to skrzyżowanie z pierwszeństwem łamanym. Występują pewne "drobne" różnice w fakcie, czy sygnalizator ustawiony jest przed, czy na skrzyżowaniu. Może podaj namiar na to skrzyżowanie, albo wstaw fotkę z street view, bo nie widzę sensu w opiniowaniu na podstawie domysłów.
specjalista z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych i odszkodowań powypadkowych

hak64

Astro-maniak
Posty: 775
Rejestracja: 19 gru 2015, 15:39
Imię: Henryk
Auto: inny
Silnik: 3,0
Województwo: śląskie
Wdzięczny: 3 razy
Pomocny: 32 razy

#33

Nieprzeczytany post autor: hak64 »

Na innym forum użytkownik zadał mi pytanie z prośbą o zajęcie stanowiska. Na razie wrzucam treść pytania.

Czy można coś z tą sprawą zrobić? Jakie są szanse? I czy gra warta jest świeczki?

W zdarzeniu brały udział 3 samochody:
1. Żony/nasz biały fiat tipo-sprawca kolizji(?);
2. Wyprzedzana Ciężarówka;
3. Osobówka wyjeżdżająca z drogi gruntowej.
Żona miała kolizję podczas wyprzedzania samochodu ciężarowego. Było to w terenie zabudowanym przy końcu miejscowości i ograniczenie prędkości było podniesione do 70km/h. Żadne znaki, pionowe czy poziome, nie zabraniają wyprzedzania. Odcinek ten ma długość około 450m i brak jest skrzyżowań oprócz tej dróżki gruntowej - jest to wjazd do stacji lpg i chyba szrotu.
Gdy żona była już w trakcie tego manewru to z drogi gruntowej wyjechał na wprost niej samochód i zaczął jechać w jej kierunku. Kontynuowała wyprzedzanie, myśląc że tamten widząc ją zatrzyma się lub zwolni i da szansę dokończenia manewru. Niestety tamten samochód jechał wciąż na nią i żona chcąc uniknąć z nim zderzenia czołowego, odbiła w prawo przed wyprzedzany samochód ciężarowy (prawie go wyprzedziła). Doszło do kolizji, samochód żony ( fiat tipo) obrócilo tak, że tipo stanęło w poprzek drogi przed tirem- zniszczeniu uległ prawie cały prawy bok oraz lewy tylny róg (zderzak).
Samochód osobowy który wyjechał z drogi gruntowej i jechał w stronę żony, praktycznie nie ucierpiał. Był to przynajmniej 15letni porysowany samochód. Zgłosił do policji która przyjechała, że pękły mu dwa kołpaki i na błotniku ma pionową? czarną rysę o długości kilku cm.
Żona roztrzęsiona przyznała się że to ona wjechała pod tira i dostała mandat z art 86- stworzenie niebezpieczeństwa.
Kierujący samochodem osobowym nie dostał żadnego mandatu i w tej sprawie też występuje jako poszkodowany..
Po fakcie dowiedzieliśmy się, że ta droga z której wyjeżdżał samochód osobowy to jest droga gruntowa ( Po kilkudziesięciu metrach jest to droga polna). Wyjeżdżając z takiej drogi kierujący na ustąpić pierwszeństwa innym uczestnikom ruchu - art 17 chyba.
Cóż, czujemy się poszkodowani bo żadne znaki nie zabraniają wyprzedzania na tym odcinku, a tu wyjeżdża samochód, jedzie na żonę, i to on nie dość że jest niewinny to jeszcze jest poszkodowany.
Na miejscu kolizji policjant (z prewencji a nie z drogówki) stwierdził że to wina tylko żony bo ona była nie na swoim pasie i wyprzedzając to ona musi upewnić się czy to nie zagraża innym uczestnikom ruchu. Tylko że gdy zaczęła manewr to nic nie jechało, a gość wyjechał z gruntowej już podczas wyprzedzania.
Dziś żona była w innym mieście u policjanta który zajmuje się wypadkami drogowymi. Stwierdził on że w tej sytuacji to wina żony. Gdyby zdarzyła się czołowo z tym samochodem osobowym to on byłby współwinny. Stwierdził też że żona dostała mandat za kolizję z tirem a mogła np zacząć hamować gdy zobaczyła że osobówka wyjechała i na nią jedzie.
Podobno można wystąpić do sądu aby odwołać się od nałożonego mandatu. Tylko że ten mandat był za kolizję z tirem, do czego żona się "przyznaje".

Mandat dostała tylko żona. Z naszego oc zostaną pokryte straty tira oraz osobówki (choć nie wiem dlaczego..). Nasz samochód chcemy naprawić z ac.
Gdyby nie osobówka, która nie ustąpiła pierwszeństwa i wyjechała na pas żony, to nic by się nie stało.
W tej chwili to żona jest głównym winowajcą.
Nie mamy kamerki W samochodzie.
W kolizji nikt raczej nie ucierpiał. Na szczęście tir uderzył i pchał żony samochód od strony prawej/pasażera.
Moralnie jesteśmy bardzo przejęci i wkurzeni że ktoś (kierowca osobówki) łamie przepis i pośrednio doprowadza do kolizji i jeszcze jest poszkodowany. No szlag człowieka chce trafić.
No chyba że nie myślę pod względem prawnym a na "chłopski rozum".
Najlepiej dla nas byłoby gdyby to kierowca osobówki, który zamiast ustąpić pierwszeństwa wszystkim to wyjechał na drogę, został jedynym winnym. Ale to chyba utopia.

Proszę o zajęcie stanowiska.
specjalista z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych i odszkodowań powypadkowych

Awatar użytkownika
Automat

Astro-maniak
Posty: 4502
Rejestracja: 06 gru 2015, 13:06
Imię: Jan
Auto: Astra H CARAVAN Pb+LPG
Silnik: Z18XE,125 KM,285kkm
Rocznik: 2005
Województwo: wielkopolskie
Lokalizacja: Wielkopolska
Wdzięczny: 21 razy
Pomocny: 68 razy

#34

Nieprzeczytany post autor: Automat »

Moim zdaniem: wyprzedzający ponosi odpowiedzialność za bezpieczne zakończenie owego manewru.
Skoro już ten manewr rozpoczęła to jest istotne udowodnienie,że w tracie tego manewru,ten ktoś nie poczekał,aż ona skończy ów manewr wyprzedzania i włączając się do ruchu wymusił pierwszeństwo,a po drugie stworzył zagrożenie.Nie przyjąłbym owego mandatu,a jakby inni mieli wątpliwości co do oceny tej sytuacj,to udałbym się do sądu i nie inni "męczą kota".Dla mnie sprawcą jest kierowca auta,które w nieodpowiednim momencie włączyło się do ruchu i było prawdziwym powodem dalszych zdarzeń,tym bardziej,że upierdliwie jechał na czołówkę.Druga strona medalu,to brak zaufania do innego uzytkownika drogi.Jak kobieta miała przewidzieć,że ten ktoś wsunie się na jej pas ? Sady -sądami,ale jakiś granat pod tamten samochód trzeba by podrzucić ,tak dla sprawiedliwości :lol: .
Na codzień jest mnóstwo podobnych zdarzeń,gdzie czyjś brak wyobraźni i złej oceny dynamiki sytuacji stwarza zagrożenie i jest powodem kolizji czy nawet wypadku.

hak64

Astro-maniak
Posty: 775
Rejestracja: 19 gru 2015, 15:39
Imię: Henryk
Auto: inny
Silnik: 3,0
Województwo: śląskie
Wdzięczny: 3 razy
Pomocny: 32 razy

#35

Nieprzeczytany post autor: hak64 »

Ja nie miałem takich dylematów. Dla mnie wystarczającą informacją, w zasadzie przesądzającą o winie jest to zdanie: "Gdy żona była już w trakcie tego manewru to z drogi gruntowej wyjechał na wprost niej samochód i zaczął jechać w jej kierunku. Kontynuowała wyprzedzanie, myśląc że tamten widząc ją zatrzyma się lub zwolni i da szansę dokończenia manewru." Czym innym jest bowiem wytworzenie zagrożenia na drodze, a czym innym kompletny brak reakcji na owo zagrożenie. Miałem jednak pewne wątpliwości i poprosiłem zainteresowanego o doprecyzowanie kilku kwestii. Jaka odległość dzieliła wyprzedzającą od wylotu drogi gruntowej? A przede wszystkim, po której stronie drogi był ów wylot? Jeśli po prawej to zarówno wyprzedzająca, jak i włączający się do ruchu mieli ograniczoną widoczność, bo utrudniała ją jadąca ciężarówka.
specjalista z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych i odszkodowań powypadkowych

Awatar użytkownika
Automat

Astro-maniak
Posty: 4502
Rejestracja: 06 gru 2015, 13:06
Imię: Jan
Auto: Astra H CARAVAN Pb+LPG
Silnik: Z18XE,125 KM,285kkm
Rocznik: 2005
Województwo: wielkopolskie
Lokalizacja: Wielkopolska
Wdzięczny: 21 razy
Pomocny: 68 razy

#36

Nieprzeczytany post autor: Automat »

hak64 pisze:
10 kwie 2019, 7:49
Czym innym jest bowiem wytworzenie zagrożenia na drodze, a czym innym kompletny brak reakcji na owo zagrożenie.
Co do oceny zagrożenia: ten co się wlączył do ruchu zastał jakąś sytuację drogową i jeśli był powodem owego zagrożenia powinien odruchowo zareagować,nawet zjeżdżając totalnie na pobocze.Jeśli nie czuł takiej potrzeby,to może lepiej byłoby mu cofnąć prawo jazdy choćby na 1 rok,aż by taką potrzebę poczuł.
Pamietasz głośny wypadek na słowacji z udziałem 3 naszych kierowców,którzy ścigając się, coś tam wyprzedzali ? Co zrobił Słowak?- zjechał na pobocze,a mimo to stracił życie.Jego reakcja była prosta,naturalna i właściwa.Tutaj facet jedzie złośliwie na czołówkę,bez reakcji i rozgrzesza się" nie mój problem".
Gdybym był mężem owej Pani,to bym facetowi "uszy poobrywał".
Miałem podobną sytuację w swoim życiu....zjechałem na pobocze i wylądowałem w rowie.Sprawca wyskoczył ze środka kolumny pojazdów (szereg TIR-ów)i wyprzedzając(pod wzniesienie,...linia ciągła !) ową jechał na czołówkę. Byłem tym,który pierwszy zareagował.Tamten bałwan nawet chyba nie ma świadomości,że podarowałem mu życie. Tylko jeden kierowca zatrzymał się ,aby sprawdzić co ze mną.Był to kierowca busa z Łomży.Akcja miała miejsce przed Wałczem(Piecnik) na trasie Szczecin-Piła(wracałem ze Szczecina).
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.

hak64

Astro-maniak
Posty: 775
Rejestracja: 19 gru 2015, 15:39
Imię: Henryk
Auto: inny
Silnik: 3,0
Województwo: śląskie
Wdzięczny: 3 razy
Pomocny: 32 razy

#37

Nieprzeczytany post autor: hak64 »

Ja to widzę nieco inaczej, bo fakt że gościu wyjechał z drogi gruntowej stanowił co prawda wytworzenie zagrożenia, to jednak kolizję spowodowała pani która kontynuując manewr wyprzedzania, liczyła że to tamten zjedzie. W życiu należy wyznawać zasadę umiesz liczyć - licz na siebie. Wszak ten drugi zawodnik (wyjeżdżający z drogi gruntowej) też mógł liczyć, że to wyprzedzająca nie będzie kontynuować manewru i zjedzie na prawy pas, zahamuje i zjedzie na pobocze zwalniając jego pas ruchu . Nie zrobiła tego pomimo, że miała wystarczająco dużo czasu i miejsca. Dlatego to ona jest sprawcą kolizji. Tak też napisałem zainteresowanemu. Poniżej treść mojej odpowiedzi:
Niestety nie mam dla Pana dobrych wiadomości. W mojej ocenie - choć brakuje jeszcze kilku istotnych elementów układanki - winę za spowodowanie kolizji ponosi Pańska małżonka. Czego brakuje? Informacji o odległości wykonującego manewr wyprzedzania pojazdu żony od wylotu drogi gruntowej (w momencie podjęcia manewru wyprzedzania lub w momencie zauważenia zagrożenia). Nie wskazuje Pan także, z której strony znajdował się wylot drogi gruntowej. Jeśli był po prawej, to zarówno małżonka, jak i włączający się do ruchu mieli ograniczoną widoczność, bo poruszająca się drogą ciężarówka utrudniała obserwacje drogi. Pomimo tych wątpliwości wskazuję na winę żony bowiem:
Art. 24. 1. Kierujący pojazdem jest obowiązany przed wyprzedzaniem upewnić się w szczególności, czy:
1) ma odpowiednią widoczność i dostateczne miejsce do wyprzedzania bez utrudnienia komukolwiek ruchu;
Jeśli zatem kierująca Fiatem widziała pojazd sygnalizujący zamiar włączenia się do ruchu, to powinna powstrzymać się od wyprzedzania, lub zaprzestać już podjętego manewru.
Art. 3. 1. Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze są obowiązani zachować ostrożność albo gdy ustawa tego wymaga - szczególną ostrożność, unikać wszelkiego działania, które mogłoby spowodować zagrożenie bezpieczeństwa lub porządku ruchu drogowego, ruch ten utrudnić albo w związku z ruchem zakłócić spokój lub porządek publiczny oraz narazić kogokolwiek na szkodę. Przez działanie rozumie się również zaniechanie.
Ten przepis obowiązuje zarówno wyprzedzającą i włączającego się do ruchu, ale nie posiadając informacji po której stronie drogi znajdował się wylot drogi gruntowej, zakładam, że włączający się do ruchu nie widział pojazdu wyprzedzającego.
Co prawda Art 17. 2. nakłada na kierującego pojazdem włączającym się do ruchu, obowiązek zachowania szczególnej ostrożność oraz ustąpienia pierwszeństwa innemu pojazdowi lub uczestnikowi ruchu. To jednak o braku tej szczególnej ostrożności możemy mówić w sytuacji, gdy włączenie się do ruchu spowodowało by wytworzenie bezpośredniego zagrożenia dla innych, a - jak wynika z Pańskiego opisu - żona dość wcześnie zauważyła zagrożenie, a mimo to postanowiła dokończyć ryzykowny manewr wyprzedzania, licząc, że to ten drugi zatrzyma się, zwolni, lub zjedzie na bok. Gdyby do zdarzenia (kolizji) doszło przy samym wylocie z drogi gruntowej, to można by mówić o wymuszeniu pierwszeństwa przez pojazd włączający się do ruchu. Jeśli jednak ten pojazd zdążył pokonać już kilkanaście, czy kilkadziesiąt metrów, to mamy do czynienia z ewidentnym przykładem niebezpiecznego wyprzedzania. Słuszna jest więc (moim zdaniem) decyzja policjantów o wskazaniu winy Pańskiej małżonki i nałożeniu na nią mandatu karnego. Tym bardziej, że oni mieli możliwość (i zapewne to uczynili) wysłuchania wszystkich uczestników zdarzenia i swoją opinię wydali w oparciu o własne ustalenia, oraz fakty i okoliczności podane przez bezpośrednich świadków.
Pozdrawiam. Henryk
specjalista z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych i odszkodowań powypadkowych

Awatar użytkownika
nismo

Astro-maniak
Posty: 3671
Rejestracja: 14 sty 2011, 14:53
Imię: Michał
Auto: Astra J HB & Astra H Kombi
Silnik: b14net & z18xe
Województwo: zachodniopomorskie
Wdzięczny: 1 raz
Pomocny: 141 razy

#38

Nieprzeczytany post autor: nismo »

jak wynika z Pańskiego opisu - żona dość wcześnie zauważyła zagrożenie, a mimo to postanowiła dokończyć ryzykowny manewr wyprzedzania, licząc, że to ten drugi zatrzyma się, zwolni, lub zjedzie na bok
Myślę ze własnie to zdecydowało o decyzji takiej a nie innej. To jest podstawowa informacja i od razu o tym pomyślałem. Gdy by nie błędna ocena sytuacji i mozliwosci swojego auta to sytuacji by nie było a z opisu wynika ze był czas na to aby zaniechać manewr.

Co do kierowcy wyjeżdżającego z drogi gruntowej to mamy za mało szczegółów aby ocenić czy nie zachował on szczególnej ostrożności która nakłada na niego ustawodawca, lecz wnioskuje ze nie jest on dobrym kierowca

Awatar użytkownika
Automat

Astro-maniak
Posty: 4502
Rejestracja: 06 gru 2015, 13:06
Imię: Jan
Auto: Astra H CARAVAN Pb+LPG
Silnik: Z18XE,125 KM,285kkm
Rocznik: 2005
Województwo: wielkopolskie
Lokalizacja: Wielkopolska
Wdzięczny: 21 razy
Pomocny: 68 razy

#39

Nieprzeczytany post autor: Automat »

Jak napisałem,uparłbym się i poszedł do sądu.Pani była w trakcie wykonywania manewru i żaden UFO-ludek nie miał prawa jej w tym przeszkodzić.Poco miała kombinować,skoro słusznie zakładała,że jegomość stworzył sytuację, to jegomość powinien pierwszy wykonać ruch naprawiający sytuację.Wiele jest właśnie takich podobnych sytuacji na drodze,gdzie PROWOKATOR ZDARZENIA udaje głupa i nie ponosi odpowiedzialności.
Może i Ty Henio szukasz winnych w duchu przepisów,ale jeśli by Pani zginęła pod ciężarówką,albo w czołówce,też byś twierdził ,że to ona była winna ? Tak byś przekonywał rodzinę? Według mnie byś nie przekonał i ktoś by oberwał widłami.
W podobnej tonacji: chcę skręcić w lewo przed pasami dla pieszych.Z prawej za pasami dla pieszych podporządkowana ulica a na niej stoi "cwaniczek" i filuje.Ja zbliżam się do pasów i jestem na głównej mając zamiar skręcić przed pasami w lewo.Zbliżając się do przejścia sygnalizuję migaczem swój zamiar.Widząc to, cwaniaczek włącza się z podporządkowanej na główną i ustawia się na głównej przed pasami.Pieszy przechodzi, a cwaniaczek zadowolony jedzie na wprost blokując mi skręt w lewo.Ładnie i etycznie ?.W zdarzeniu tym w przestrzeni czasowej czasie :ja byłem pierwszy w dynamice tego zdarzenia,pieszy drugi a ten na podporządkowanej trzeci. W mojej etyce i ja tak bym zrobił poczekałbym aż pieszy przejdzie,przepuściał auto na głównej drodze i dopiero sam bym wjechał.No cóż kodeks drogowy w wielu momentach jest nieprecyzyjny i dozwala cwniaczkom na swawolenie. Wystarczy pojechać do jakiegoś większego miasta,a tam już pokażą jak można jeździć po "bandzie" mając kulturę i etykę w głębokim poważaniu.
Heniu,przygotuję dla Ciebie i Forumowiczów kilka fotek z krzyżówki,którą codziennie wielokroć pokonuję i teraz napiszę,że mi się wydaje iż mam rację, a panowie na podporządkowanej z lewej wciąż łamią zasadę prawa wolna.
Ostatnio zmieniony 10 kwie 2019, 20:25 przez Automat, łącznie zmieniany 1 raz.

hak64

Astro-maniak
Posty: 775
Rejestracja: 19 gru 2015, 15:39
Imię: Henryk
Auto: inny
Silnik: 3,0
Województwo: śląskie
Wdzięczny: 3 razy
Pomocny: 32 razy

#40

Nieprzeczytany post autor: hak64 »

nismo pisze:
10 kwie 2019, 19:37
Co do kierowcy wyjeżdżającego z drogi gruntowej to mamy za mało szczegółów aby ocenić czy nie zachował on szczególnej ostrożności która nakłada na niego ustawodawca, lecz wnioskuje ze nie jest on dobrym kierowca
Powiem więcej, nie mając wiedzy z której strony wyjechał na drogę (z lewej, czy z prawej), trudno w ogóle mówić o niezachowaniu ostrożności. Jeśli wyjazd z drogi gruntowej był usytuowany po prawej (patrząc od strony pojazdu wyprzedzającego), to zarówno on, jak i sama wyprzedzająca, mogli się nie widzieć w chwili podjęcia swoich manewrów (widoczność utrudniała ciężarówka). Z dalszego opisu wynika jednak, że wyprzedzająca mogła uniknąć kolizji, ale liczyła, że to ten drugi usunie się z drogi...
Prawda jest jeszcze drastyczniejsza, bo mam kolejne wyjaśnienie męża owej pani.

Dziękuję za zainteresowanie i odpowiedź.
Żona ma prawo jazdy dwa lata i brakuje jej pewnie doświadczenia..
Ciężko teraz - ze względu na psychikę i jednak dość ciężkie przeżycie - będzie chyba jej stwierdzenie jakie to były odległości i ile czasu upłynęło od wjazdu osobówki do kolizji. Ja też trochę nie chce tego rozdrapywać bo robić piruety na jezdni i mieć kolizje z ciężarówką to nic przyjemnego.
Nie dopisałem że wyprzedzała tira i jadący zaraz za tirem mały dostawczak przez co długość wyprzedzania była większa.
Drogą gruntowa i zarazem wyjazd ze stacji lpg, była z lewej strony i żona, w trakcie wyprzedzania, widziała jak wyjeżdża osobówka Z drogi gruntowej.
Odnośnie art 24 1 - to żona upewniła się że drogą jest pusta, ma widoczność i miejsce do przeprowadzenia manewru, dopiero będąc powiedzmy W połowie tira, osobówka wyjechała z lewej strony z drogi gruntowej.
Dlaczego art 3. 1 nie można odnieść do włączajacego się do ruchu aby to on upewnił się czy droga jest wolna?
Nie chce tu oczywiście próbować podważać Pana opinii, tylko tak sobie głośno myślę.


Nie miałem odwagi pytać, czy jego żona jest blondynką, ale jej zachowanie na drodze na to wskazuje. Czy ktoś potrafi logicznie wyjaśnić kontynuowanie wyprzedzania w sytuacji, gdy z lewej "pakuje się na drogę" inny samochód? Dlaczego wyprzedzająca mając na tyle wolnego czasu i miejsca, by zrezygnować z dokończenia manewru i bezpiecznie zjechać na prawy pas, nie czyni tego, bo liczy, że to włączający się do ruchu zjedzie na bok, gdyż jej zdaniem to on miał ustąpić?
specjalista z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych i odszkodowań powypadkowych

ODPOWIEDZ