Kolizja ze zwierzyną.

na co mamy uważać, za co mogą nas zatrzymać itp
Awatar użytkownika
deodekabokat

Astro-maniak
Posty: 3653
Rejestracja: 25 lut 2014, 9:42
Imię: Grzegorz
Auto: Astra H
Silnik: Z18XE ?KM 400kkm
Rocznik: 2005
Województwo: podlaskie
Lokalizacja: BI
Wdzięczny: 26 razy
Pomocny: 184 razy

Re: Kolizja ze zwierzyną.

#31

Nieprzeczytany post autor: deodekabokat »

hak64 pisze:
28 gru 2021, 8:14
To wszystko dlatego, że do łosi się nie strzela. Zdarzają się jednak łosioły i nie raz nachodzi mnie ochota...
A ja nie strzelałem i w Białymstoku (tak w mieście) pogruchotał mi fiacika uno.
Podlasie, gdzie ukradłem dla ciebie rower, ma wiele znaczeń.

Awatar użytkownika
heinrich12

Astro-maniak
Posty: 5089
Rejestracja: 08 maja 2020, 22:59
Imię: Henryk
Auto: Astra H
Silnik: Z 14XeP
Rocznik: 2009
Województwo: dolnośląskie
Lokalizacja: Wrocław
Wdzięczny: 191 razy
Pomocny: 306 razy

#32

Nieprzeczytany post autor: heinrich12 »

Mam na sumieniu cztery zwierzaki: kota mieszczucha, zająca, jaskółkę i potrąconą sarnę w udo, Jedynie sarenka uszła z życiem. Szosa była oblodzona jechałem ok. 60, sarna weszła na jezdnię, zacząłem hamować, koła złapały poślizg - sarna również wpadła w poślizg. Było lekkie puknięcie, obyło się bez strat po obu stronach. Wszystko ,,to" wydarzyło się FSO 125p. Pozdrawiam.

Awatar użytkownika
deodekabokat

Astro-maniak
Posty: 3653
Rejestracja: 25 lut 2014, 9:42
Imię: Grzegorz
Auto: Astra H
Silnik: Z18XE ?KM 400kkm
Rocznik: 2005
Województwo: podlaskie
Lokalizacja: BI
Wdzięczny: 26 razy
Pomocny: 184 razy

#33

Nieprzeczytany post autor: deodekabokat »

Strach na drogę było wychodzić jak Henryk kredensem jechał.
Łoś, 3x pies, sarna, ptactwa bez liku, gęś, 2x kot. Człowieka nigdy nie potrąciłem, za to mnie potrącano wiele razy, na szczęście na siniakach się kończyło.
Podlasie, gdzie ukradłem dla ciebie rower, ma wiele znaczeń.

Awatar użytkownika
heinrich12

Astro-maniak
Posty: 5089
Rejestracja: 08 maja 2020, 22:59
Imię: Henryk
Auto: Astra H
Silnik: Z 14XeP
Rocznik: 2009
Województwo: dolnośląskie
Lokalizacja: Wrocław
Wdzięczny: 191 razy
Pomocny: 306 razy

#34

Nieprzeczytany post autor: heinrich12 »

Z kredensem na dachu to Polonezem z miasta łodzi jechałem. Pozdrawiam.

Awatar użytkownika
topiq77

Astro-maniak
Posty: 2101
Rejestracja: 21 lip 2018, 18:49
Imię: Grzegorz
Auto: Astra H HB 5D
Silnik: Z18XE
Rocznik: 2005
Województwo: lubelskie
Lokalizacja: Puławy
Wdzięczny: 4 razy
Pomocny: 82 razy

#35

Nieprzeczytany post autor: topiq77 »

U mnie na szczęście tylko miliardy komarów i innych owadów. Aczkolwiek kilka razy stado saren spotykałem na swojej drodze. Na szczęście były dość widoczne na poboczu. Na trasach gdzie głównie jeżdżę na szczęście mocno poszerzyli pobocza i wykosili rowy z krzaków, więc gramolącą się sarnę czy łosia widać ze sporym wyprzedzeniem.

Awatar użytkownika
heinrich12

Astro-maniak
Posty: 5089
Rejestracja: 08 maja 2020, 22:59
Imię: Henryk
Auto: Astra H
Silnik: Z 14XeP
Rocznik: 2009
Województwo: dolnośląskie
Lokalizacja: Wrocław
Wdzięczny: 191 razy
Pomocny: 306 razy

#36

Nieprzeczytany post autor: heinrich12 »

heinrich12 pisze:
28 gru 2021, 14:46
Z kredensem na dachu to Polonezem z miasta Łodzi jechałem. Pozdrawiam.
Dodano po 7 minutach 32 sekundach:
chciałem poprawić nazwę miasta Łodzi, dwa posty wyżej napisałem z małej literki - i wyszło jak wyszło, ...

Awatar użytkownika
vlad1431

Astro-maniak
Posty: 418
Rejestracja: 06 lip 2021, 23:24
Imię: Waldemar
Auto: Astra H
Silnik: 1.7 CDTI
Rocznik: 2005
Województwo: małopolskie
Pomocny: 10 razy

#37

Nieprzeczytany post autor: vlad1431 »

To ja Beczką trafiłem małą sarenkę z 20 lat temu, taka z 15kg. Miałem 80-90kmh, leciała dalekooo. 5kmh wolniej i by zdążyła. Ale Beczka pancerna i tylko sterowanie w środku reflektora pękło.

Wysłane z mojego SM-A520F przy użyciu Tapatalka


hak64

Astro-maniak
Posty: 775
Rejestracja: 19 gru 2015, 15:39
Imię: Henryk
Auto: inny
Silnik: 3,0
Województwo: śląskie
Wdzięczny: 3 razy
Pomocny: 32 razy

#38

Nieprzeczytany post autor: hak64 »

Dzięki za takie wyliczenia. Ja na szczęście nie używam auta do bezpośredniego polowania, ale...
Parę lat temu pojechałem z bratem w niedzielny poranek na bażanty. Pies jest w taki przypadku niezbędny, więc ja zabrałem swoją Herę (łyżwa niemiecka krótkowłosa), a brat - Brutusa (posokowiec też niemiecki, bo bawarski). Zadaniem psa jest wytropienie ptaka i wskazanie, gdzie się ukrywa, potem wystarczy chrząknąć, klasnąć, tupnąć i ptak podrywa się do lotu - wtedy można strzelać. Oczywiście do ptactwa strzelamy śrutem. A teraz do sedna. Moja Hera spokojnie przeszukuje okoliczne krzaczki, przystając co chwilę, łapiąc wiatr (węsząc), a kiedy już czuje zapach, robi stójkę (zastyga w bezruchu) wskazując nosem kierunek. A co robi Brutus? Ano Brutus biega jak szalony ujadając jak wściekły, na wszystko co się rusza nie wyłączając foliowego worka. Pogoniłem, go bo płoszył mi tylko bażanty... Po chwilowym okresie spokoju nagle znowu słychać ujadającego Brutusa. Tym razem z odległego o jakieś 200 m zagajnika wypłoszył i gonił kozła (samiec sarny). Koziołek w zasadzie nie miał innego wyboru, bo za plecami miał rzekę Pszczynkę, a 200 m przed sobą drogę. Koziołek dość wyraźnie górował prędkością nad Brutusem (posokowce nie należą do demonów prędkości, bo to rasa o dość krótkich łapach), ale nie nad Herą - ta bowiem też podjęła pościg i co najważniejsze zmniejszała przewagę. Do zwierzyny płowej nie strzela się śrutem, zatem obaj obserwujemy rozwój wypadków i również kierujemy się w stronę drogi. Kiedy już się wydawało, że Hera dopadnie koziołka, ten wybrał śmierć samobójczą wskakując pod auto, które pojawiło się na drodze. A teraz najciekawsze. Z auta wytoczył się jakiś jegomość, który najprawdopodobniej nie chciał spóźnić się na pierwsze niedzielne nabożeństwo, dlatego też nie położył się spać, a przy tym sporo musiał wypić, zapewne ratując się przed odwodnieniem organizmu. Dość powiedzieć, że rzucił jakąś wiązanką (nie kwiatów), po czym oderwał wiszący jeszcze z przodu połamany zderzak, wrzucił tablicę rejestracyjną do auta i miał chyba zamiar wrzucić także koziołka, ale obecność dwóch psów i zbliżających się dwóch niezbyt oszczędnie zbudowanych (obaj sporo powyżej 190 cm i nieco ponad 100 kg) panów dość skutecznie ostudziła jego zapał. Odjechał bez pożegnania z piskiem opon...
Pozdrawiam.
specjalista z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych i odszkodowań powypadkowych

Tomek_0181

Klubowicz AKP
Posty: 1105
Rejestracja: 24 gru 2007, 19:30
Auto: Astra F Irmscher
Silnik: C20xe
Województwo: małopolskie
Lokalizacja: Tylmanowa--RudaŚl.
Pomocny: 3 razy
Kontakt:

#39

Nieprzeczytany post autor: Tomek_0181 »

Mieliście farta :) Było mu tego koziołka zostawić :) Z innej beczki. Prezes teścia puknął psa. Uszkodził zderzak w Mesiu. Przyjechała policja by zrobić raport. Wszystko ok, tylko jakiś dzieciak z sąsiedztwa wybiegł i płakał za swoim pieskiem. Oczywiście policja zapytała czy to twój pies etc. I tata dzieciaka niedługo potem musiał wyjąć 15tys z kieszeni. Prezes dziwił się jak można być tak głupim. Z drugiej strony jakiś dobry adwokat wybronił by właściciela udawadniając, że nie jest pewne czy prezes nie przekroczył 20km/h.
Pamiętam, jak w Szczawnicy beemka rozjechała jorka, a właścicielka dostała zawału i musiała być hospitalizowana. W sumie deptak, piesek wskoczył pod tylne koło, kierowca nic nie zauważył, spokojnie pojechał dalej. Zwierzyna to zawsze kłopot.

hak64

Astro-maniak
Posty: 775
Rejestracja: 19 gru 2015, 15:39
Imię: Henryk
Auto: inny
Silnik: 3,0
Województwo: śląskie
Wdzięczny: 3 razy
Pomocny: 32 razy

#40

Nieprzeczytany post autor: hak64 »

Wiesz trochę czasu spędziłem na prowadzeniu dochodzeń powypadkowych, a jednak nigdy nie zdarzyło mi się ustalać prędkości pojazdu, który potrącił zwierzę. Ekspertyzy są niezmiernie kosztowne i jeśli już się je sporządza to w przypadkach, gdy to człowiek ucierpiał. Tak więc adwokat właściciela psa mógłby jedynie dysponować dowodem w postaci zeznań świadków, który mówili, że auto jechało "wrrrrrr, zamiast prprpr", a to dla sądu trochę mało. Psy bywają nieprzewidywalne i każdy posiadacz psa powinien - moim zdaniem - wykupić sobie dodatkowe ubezpieczenie OC w życiu prywatnym. Nawet taki york może być groźny. Nie w sensie, że kogoś ugryzie, ale... hipotetycznie, jedzie motocykl, z bramy wybiega york, motocyklista postanowił hamować i oszczędzić psa, ale stracił panowanie, walnął w drzewo i ... drzewo nadal zielone, a on zsiniał...
W taki jak powyżej przypadku ekspertyza biegłego była by niezbędna.
Pozdrawiam.
specjalista z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych i odszkodowań powypadkowych

ODPOWIEDZ