Kolizja ze zwierzyną.

na co mamy uważać, za co mogą nas zatrzymać itp
hak64

Astro-maniak
Posty: 775
Rejestracja: 19 gru 2015, 15:39
Imię: Henryk
Auto: inny
Silnik: 3,0
Województwo: śląskie
Wdzięczny: 3 razy
Pomocny: 32 razy

Re: Kolizja ze zwierzyną.

#11

Nieprzeczytany post autor: hak64 »

Taka historia.
Wybrałem się z bratem na bażanty. Bladym świtem niedzielnego poranka dojechaliśmy na miejsce. Psy poszły . Moja "Hera" (wyżeł niemiecki), zwęszyła zwierzynę i cichutko skrada się do nadrzecznych krzaków, nosem wskazując kierunek, gdzie jest bażant. "Brutus"( posokowiec bawarski) brata biega jak wściekły ujadając nawet na poruszane wiatrem liście. Po pół godzinie mam na koncie pięknego koguta i dwie kaczki, a brat czyste konto... Jego pies skutecznie wypłoszył wszystko co znajdowało się w zasięgu wzroku, nie tylko strzału... ale... Nagle i "Hera" ruszyła z pomocą "Brutusowi", ten bowiem wypłoszył młodego kozła, który mając za plecami rzekę i dwa psy, ruszył przez otwarte pole w kierunku drogi... strzelanie odpadało, bo śrutem do zwierzyny płowej nie wolno... Jakieś 300 m dalej zdałem sobie sprawę, że "Hera" go dopadnie (wyżły są szybkie)... Ale... z za zakrętu drogi wyłonił się zielony opel corsa, którego tor jazdy wskazywał, że jego kierowca przekroczył stan wskazujący i ... koziołek unikając zębów "Hery" popełnił samobójstwo, wskakując przed maskę opla... Pan kierownik wyskoczył z auta, wrzucił tablicę rejestracyjną do auta, a połamane fragmenty zderzaka do rowu, po czym chciał jeszcze zabrać kozła, ale na to mu psy ("Brutus" zdążył dobiec) nie pozwoliły. Chłopisko na widok zbliżających się dwóch uzbrojonych po zęby, dwu metrowych drabów, jeszcze walnęło orła przed wejściem do auta, po czym ruszył w swoją stronę...
specjalista z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych i odszkodowań powypadkowych

Awatar użytkownika
Automat

Astro-maniak
Posty: 4536
Rejestracja: 06 gru 2015, 13:06
Imię: Jan
Auto: Astra H CARAVAN Pb+LPG
Silnik: Z18XE,125 KM,288kkm
Rocznik: 2005
Województwo: wielkopolskie
Lokalizacja: Wielkopolska
Wdzięczny: 22 razy
Pomocny: 69 razy

#12

Nieprzeczytany post autor: Automat »

No to " Drabie" ... ile Ci brakuje do 2 metrów...nie mów że 30 cm :D

Zibi186

Astro-maniak
Posty: 711
Rejestracja: 19 lip 2020, 12:09
Imię: Zbyszek
Auto: Astra H twin top
Województwo: śląskie
Wdzięczny: 110 razy
Pomocny: 59 razy

#13

Nieprzeczytany post autor: Zibi186 »

Tak sobie myślę , że aby ten temat wnosił coś konkretnego , dobrze by było aby osoby które miały kolizje z dzikimi zwierzętami i udało im się zdobyć odszkodowanie przede wszystkim się wypowiedziały . Czy jest w ogóle na forum jakaś osoba , która otrzymała odszkodowanie od zarządcy drogi za zderzenie z powyższym ? Zaznaczam - od zarządcy drogi . Bo to ,że polowanie itd to już chyba wszyscy wiemy 😅 Pozdrawiam 😊

hak64

Astro-maniak
Posty: 775
Rejestracja: 19 gru 2015, 15:39
Imię: Henryk
Auto: inny
Silnik: 3,0
Województwo: śląskie
Wdzięczny: 3 razy
Pomocny: 32 razy

#14

Nieprzeczytany post autor: hak64 »

Automat pisze:
21 mar 2021, 18:12
No to " Drabie" ... ile Ci brakuje do 2 metrów...nie mów że 30 cm :D
Mnie brakuje 7, bratu 3 cm.
Zibi186 pisze:
21 mar 2021, 18:56
Czy jest w ogóle na forum jakaś osoba , która otrzymała odszkodowanie od zarządcy drogi za zderzenie z powyższym
Mam sąsiada, któremu osobiście pomagałem uzyskać odszkodowanie. Do kolizji doszło na świeżo wyremontowanym odcinku drogi, gdzie wykonawca robót zdemontował znaki. Zarządca drogi odebrał robotę, zatem zaakceptował brak wcześniej istniejącego oznakowania.
specjalista z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych i odszkodowań powypadkowych

Zibi186

Astro-maniak
Posty: 711
Rejestracja: 19 lip 2020, 12:09
Imię: Zbyszek
Auto: Astra H twin top
Województwo: śląskie
Wdzięczny: 110 razy
Pomocny: 59 razy

#15

Nieprzeczytany post autor: Zibi186 »

hak64 pisze:
21 mar 2021, 19:16
Mnie brakuje 7, bratu 3 cm.

Mam sąsiada, któremu osobiście pomagałem uzyskać odszkodowanie. Do kolizji doszło na świeżo wyremontowanym odcinku drogi, gdzie wykonawca robót zdemontował znaki. Zarządca drogi odebrał robotę, zatem zaakceptował brak wcześniej istniejącego oznakowania.
Czyli otrzymał odszkodowanie na wskutek zaniedbań wykonawcy - to swojego rodzaju wyjątek . Miałem raczej na myśli szukanie osób , którym udało się wywalczyć odszkodowanie przy założeniu że wszystkie elementy układanki są powiedzmy prawidlowe , bowiem wygląda na to że jest to nierealne . . .

Awatar użytkownika
Automat

Astro-maniak
Posty: 4536
Rejestracja: 06 gru 2015, 13:06
Imię: Jan
Auto: Astra H CARAVAN Pb+LPG
Silnik: Z18XE,125 KM,288kkm
Rocznik: 2005
Województwo: wielkopolskie
Lokalizacja: Wielkopolska
Wdzięczny: 22 razy
Pomocny: 69 razy

#16

Nieprzeczytany post autor: Automat »

Miałem prawie 100 % otwartej drogi ale musiałbym trochę powalczyć, więc dałem sobie spokój.
Po zdarzenie z jeleniem mając chyba oberwane prawe lusterko i nieco zgniecionej karoserii w obszarze tylnego prawego nadkola w środku nocy udałem się na Posterunek Policji w Rogoźnie. Panowie grzecznie mnie wysłuchali i od razu zaaplikowali mi alkomat, na co odparłem, że niech jeleniowi każą dmuchać a nie mnie. Na to Pan odparł z uśmiechem, że jeleń nie płaci za ubezpieczenie a ja tak, więc muszą mnie sprawdzić. Po wyniku 0,0 %
wskazałem panom miejsce zdarzenia. Jeleń najprawdopodobniej został ranny, ale o własnych siłach uciekł z miejsca zdarzenia, bo być może był nietrzeźwy, a po pijaku przecież niewolno przekraczać jezdni.
Szczęśliwie na nadkolach i na lusterku zostawił sporo sierści, więc oczywiste było z kim miałem kontakt.
Niczego nie znaleźliśmy, policja zgłosiła zdarzenie do nadleśnictwa. Jaki był tego efekt? Tabliczka ostrzegawcza typowa dla dzikiej zwierzyny została wzmocniona tabliczkę o zakresie uwagi do 5,7 km. Ja teraz miałbym się szarpać i udowadniać, że wcześniej było inaczej ? Błąd polegał na tym, że nie wziąłem policjantów na świadków, jaki tam wówczas wisiał znak ostrzegawczy. Wydarzenie miało miejsce zdecydowanie dalej, aniżeli wskazywał zakres ostrożności owego znaku. Auto wyremontowałem i cały czas jestem zły na jelenia, że miał tyle pięknych aut a wybrał moje z pilską rejestracją, gdzie miasto Piła ma w herbie jelenia :D .Poszukam jeszcze Fotek. Teraz wpadłem na genialny pomysł: przecież takim dowodem mogło być zdjęcie z Map Googla. Sprawdziłem, jest tabliczka 5,7 km. Ciekawe w jakim roku Goole robiło fotki ?

Dodano po 23 minutach 19 sekundach:
hak64 pisze:
21 mar 2021, 19:16
Mnie brakuje 7, bratu 3 cm.
Nic dziwnego, że Twoje wypowiedzi są z "górnej półki" . Ja, jak się urodziłem, to ważyłem 5,1 kg ale takiego wzrostu nie osiągnąłem :roll: .

hak64

Astro-maniak
Posty: 775
Rejestracja: 19 gru 2015, 15:39
Imię: Henryk
Auto: inny
Silnik: 3,0
Województwo: śląskie
Wdzięczny: 3 razy
Pomocny: 32 razy

#17

Nieprzeczytany post autor: hak64 »

Zibi186 pisze:
21 mar 2021, 19:30
Czyli otrzymał odszkodowanie na wskutek zaniedbań wykonawcy - to swojego rodzaju wyjątek . Miałem raczej na myśli szukanie osób , którym udało się wywalczyć odszkodowanie przy założeniu że wszystkie elementy układanki są powiedzmy prawidlowe , bowiem wygląda na to że jest to nierealne . . .
Kolego, OC (odpowiedzialność cywilna), oznacza ni mniej ni więcej tylko przyjęcie "winy na klatę", ale kluczowe jest tu słowo wina, bowiem wszelkie tego typu szkody wymagają ustalenia i udowodnienia winy, wskazania zaniedbań, lub zaniechań. Tak więc winy możemy się doszukiwać tam gdzie mamy do czynienia z kierującym będącym sprawcą zdarzenia, zarządcą drogi, gdzie suche konary drzew spadają na drogę, dziury w jezdni wymuszają uprawianie slalomu, czy rzeczona zwierzyna "pasie" się na asfalcie. Przy tym niezbędne jest spełnienie warunku: braku odpowiedniego oznakowania (zaniedbanie), lub zarządca wiedział o zagrożeniu, ale nic z tym nie zrobił. Nie ma szans uzyskania odszkodowania, jeśli - jak powiadasz - "wszystkie elementy układanki są prawidłowe".
specjalista z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych i odszkodowań powypadkowych

Awatar użytkownika
Automat

Astro-maniak
Posty: 4536
Rejestracja: 06 gru 2015, 13:06
Imię: Jan
Auto: Astra H CARAVAN Pb+LPG
Silnik: Z18XE,125 KM,288kkm
Rocznik: 2005
Województwo: wielkopolskie
Lokalizacja: Wielkopolska
Wdzięczny: 22 razy
Pomocny: 69 razy

#18

Nieprzeczytany post autor: Automat »

Szwagier miał kolizje z dzikiem, który ostatecznie 10 metrów dalej pozostał i dokończył żywota w polu, wzdłuż jezdni. Przyjechał z policją spisali protokoł ze zdarzenia i od "Lasu" niczego nie wydębił. Kiepsko mi teraz zeznaje jak to było i dlaczego nie dostał. Coś tam bakał że "las" nie miał pieniędzy.

Zibi186

Astro-maniak
Posty: 711
Rejestracja: 19 lip 2020, 12:09
Imię: Zbyszek
Auto: Astra H twin top
Województwo: śląskie
Wdzięczny: 110 razy
Pomocny: 59 razy

#19

Nieprzeczytany post autor: Zibi186 »

Hak 64 - oczywiście masz rację . Natomiast sam brak odpowiedniego znaku ( bo o to mi głównie chodziło - sorry za brak dokładności w opisie 😅) niestety nie daje podstaw do uzyskania odszkodowania . I jakby o tym myślałem , bo akurat taka sytuacja była mi bliżej znana . Pozdrawiam 😊

hak64

Astro-maniak
Posty: 775
Rejestracja: 19 gru 2015, 15:39
Imię: Henryk
Auto: inny
Silnik: 3,0
Województwo: śląskie
Wdzięczny: 3 razy
Pomocny: 32 razy

#20

Nieprzeczytany post autor: hak64 »

Zibi186 pisze:
21 mar 2021, 21:43
Hak 64 - oczywiście masz rację . Natomiast sam brak odpowiedniego znaku ( bo o to mi głównie chodziło - sorry za brak dokładności w opisie 😅) niestety nie daje podstaw do uzyskania odszkodowania . I jakby o tym myślałem , bo akurat taka sytuacja była mi bliżej znana . Pozdrawiam 😊
No nie. Nie czytasz ze zrozumieniem. Napisałem, że dochodzenie roszczeń od zarządcy drogi, czy koła łowieckiego jest trudne, ale nie niemożliwe. Opisałem już procedury, jakie należy uruchomić, zatem: tu hipotetyczny przykład.
Jadę wieczorową porą drogą wiodącą przez jakieś nieużytki (nie las), tu krzaczek, tam bajorko i kępy trzcin, brak znaków ostrzegających o zwierzynie leśnej, wpadam na dzika...
Dzwonię po policję. W oczekiwaniu na przyjazd patrolu robię rekonesans terenu i widzę pełno śladów dzików, saren, i innego zwierza. Robię fotki tych śladów i szlaków wędrówek (często uczęszczane ścieżki są widoczne). Po przyjeździe policjantów pytam ich, czy na tym terenie często dochodzi do takich zdarzeń?
Słyszę: "O panie, nie ma tygodnia bez kolizji".
I tu ich mam. Następne pytanie.
- Kto jest zarządcą drogi i czy był on informowany o nagminności takich zdarzeń?
Wiem co odpowiedzą, bo sam robiłem w tym fachu.
- My nie wiemy. My tylko sporządzamy notatki, a te trafiają do sekretariatu i do statystyk. Mamy tylko obowiązek powiadomienia Nadleśnictwa (fakt).
Ustalenie które to Nadleśnictwo nikomu nie powinno sprawić kłopotu.
Po kolizji z dzikiem, mało które auto pojedzie samodzielnie, zatem laweta (tu też pomocni są policjanci, bo mało który kierowca zna miejscowych laweciarzy. Przyjeżdża laweta. Oczywiście pytamy kierowcę, jak często holuje stąd auta po kolizji ze zwierzyną. I tu zwykle potwierdzone zostają słowa policjantów.
- Przynajmniej raz w miesiącu, a czasem i kilka razy.
No i mamy ustalone fakty. Zatem zgłaszamy szkodę do zarządcy drogi. Jak znam życie (a jestem przekonany, że znam), otrzymujemy odpowiedź, że zarządca drogi nie widzi podstaw do przyjęcia odpowiedzialności za szkodę, bo na tym terenie nie dochodziło do zdarzeń ze zwierzyną leśną, nie było więc konieczności ustawiania znaków...
Teraz "papierologia".
Pismo od zarządcy drogi dołączamy do wniosku adresowanego do Policji i Nadleśnictwa, z prośbą o udzielenie informacji, czy zarządca drogi był informowany o zdarzeniach drogowych z udziałem zwierzyny na podległym terenie (w tym konkretnym miejscu). Tu znów podejrzewam, że odpowiedź nie będzie zadowalająca, a raczej wymijająca. Coś w rodzaju: "uprzejmie informujemy, że dane o zdarzeniach z udziałem zwierzyny są wykorzystywane wyłącznie w celach statystycznych i nie podaje się ich osobom postronnym".
Sporządzamy zatem skargę (zarówno do nadleśnictwa, jak i Policji). W owej skardze wskazujemy, iż z rozmowy przeprowadzonej z policjantami oraz kierowcą lawety wynika, że ... , dlaczego więc Policja (Nadleśnictwo), wiedząc o występującym tam zagrożeniu, nie informuje podmiotu (zarządcy drogi), odpowiedzialnego za właściwe oznakowanie tego terenu i wyeliminowanie zagrożenia".
Nie wszyscy wiedzą czym jest postępowanie skargowe i jak się je prowadzi, ale mniejsza o to... Przepisy prawa nakazują poinformowanie strony skarżącej o sposobie zakończenia postępowania. Dość powiedzieć - a jak wspomniałem znam życie - Zarówno Nadleśnictwo, jak i Policja wykopie archiwa nawet sprzed kilku lat, aby wykazać, że z ich strony nie było zaniedbań i zarządca drogi był informowany (podają nawet daty kierowanych pism).
Teraz możemy przystąpić do właściwego ataku na wskazanego wroga.
Dysponując potwierdzeniem, że zarządca drogi był informowany o istniejącym zagrożeniu, a pomimo tego nie podjął czynności zmierzających do jego wyeliminowania, wykazujemy winę (zaniedbanie obowiązku). Zatem wysyłamy zarządcy drogi pismo przewodnie, w którym domagamy się zwrotu kosztu holowania, poniesionych kosztów naprawy samochodu, oraz korzystania z auta zastępczego. Do tego dołączamy stosowne wezwanie do zapłaty, oraz kopie pism z Nadleśnictwa i Policji, potwierdzających fakt informowania zarządcy drogi o zagrożeniu.
I nie mówcie że się nie da. Raczej, że się nie chce...
specjalista z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych i odszkodowań powypadkowych

ODPOWIEDZ