W Polsce jakieś 10% ludzi kupujących samochód sprowadzony z Niemiec zna dobrze j. niemiecki i może pozwolić sobie na sprawdzenie całości dokumentacji, rozmowę z byłym właścicielem lub warsztatem, gdzie były prowadzone naprawy. Nawet sprawdzenie umowy sprzedaży, faktur czy opisu samochodu w danym języku jest ważne. Krajowe samochody (generalizuję) są trochę bardziej "dostępne" dla potencjalnego kupującego. Nie mówię, że zawsze są pewne. Ogólnie.
Akurat należę do tych 10%, bo trochę zawodowo tłumaczę, ale mimo to wolę (gdy jest taka sposobność) kupić samochód krajowy, z salonu, po pierwszym właścicielu. Nie wiem, tak mam.
ASO:
Nie muszę pytać, bo ostatnio robiłem taki przegląd "przedzakupowy" w ASO
- ogólny stan pojazdu
- sprawdzenie grubości lakieru
- sprawdzenie na kompie możliwych usterek
- zawieszenie
- historia pojazdu (wpisy, zdarzenia)
oraz
co najważniejsze normalna rozmowa z gościem, który zna się trochę lepiej na tym niż ja (kwalifikacje zawodowe, a nie hobbystyczne). Zadałem wtedy tysiące pytań. Gość był trochę zmęczony po takim przeglądzie.
Zdziwiłem się np., gdy mi opowiedział o samej wymianie rozrządu w Astrze i o paliwie na BP. Tego nie przeczytałem na forum, czy w internetach.
Wracając do auta z ogłoszenia... Zastanawia mnie fakt, dlaczego na zdjęciach auto jest jeszcze na niemieckich blachach. A gdzie to ok. 13 tyś. km po polskich drogach? W jakim stanie teraz jest to auto?